poniedziałek, 26 maja 2014

Wpadłam się zameldować.

A właściwie wpadłem. Dzisiaj pierwszy raz typowo po męsku. Wpadłem się zameldować i dać znać, że żyję, chociaż nie wiem, czy mam w ogóle komu dawać znać, że żyję.

Jak wygląda sytuacja? Sezon się zaczyna, dużo pracy mam, mało czasu, nawet dla siebie, w sensie, że wymagam teraz sam dużo od siebie, więc wstaję rano po 6, czasem o 7, na obrotach do 21, o 22 trzeba iść spać, z kurami, by nabrać sił. I tak w kółko, nawet nie mam kiedy pomyśleć o niej, choć zdarzają się jakieś przebłyski, że gdzieś tam, na trasie, czy w hotelu jest Ania i on. Ho, ho, ho. A na dodatek pewne okoliczności zmusiły mnie do eksportu tobołka Ani w którym miała wszystko, co dotychczas udało się jej pozyskać. Głównie bielizna, ale też peruka i jakieś drobne gadżety. Więc póki co Ania będzie gdzieś tam na drugim planie, na pierwszym jednak alfa wygrywanie. Lecę, siema.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz